Termy w Toskanii to możliwość spędzenie za darmo leniwego dnia mocząc swoje odnóża w ciepłej wodzie. Takie bezpłatne SPA na wolnym powietrzu, gdzie mozna się obłożyć glinka, poleżeć w wodzie z mineralami i zrelaksować to nic niezwykłego w tym regionie, gdzie gorące źródła obrodziły i w części z nich nic się nie płaci. A inne sporo kosztują.
Saturnia jest chyba najbardziej popularnym i malowniczym gorącym toskańskim źrodem. I najczęściej fotografowanym przy użyciu filtrów, bo w rzeczywistości woda nie jest tam aż tak błękitna, jak widać to w internecie. Termy w Toskanii to nie tylko Saturnia, a więc nie o tym kąpielisku będzie tu mowa.
Bagno Vignoni
Z Perugii, gdzie sie zatrzymaliśmy tym razem, dotarcie do Bagno Vignoni zajmuje ok. 1.30h. Z Sieny Bagno Vignoni jest około godziny jazdy na południe – po prostu podążaj drogą Via Cassia SR2 z Sieny aż do końca. Miniesz San Quirico d’Orcia i wkrótce potem (niecałe 10 minut) znajdziesz zjazd do Bagno Vignoni po prawej stronie. Ponoć dwa razy w tygodniu jeździ też autobus z Florencji, ale że nie sprawdzałam, to nie polecam tej formy transporu. Ale że Włochy są zdecydowanie krajem dla zmotoryzowanych turystów, więc termy w Toskanii najłatwiej odwiedzić podróżując samochodem.
Bagno Vignoni na pierwszy rzut oka wygląda jak wiele miasteczek w Toskanii – czyli rynek otoczony małymi kamiennymi domkami – zwyczajnie. Ale jest tam coś niezwykłego, a mianowicie to, że rynek na 49 m długi i 29m szeroki basen wypełniony termalną wodą wypływającą spod ziemi. Już Etruskowie i starożytni Rymianie doceniali i wierzyli w lecznicze własciwości wody o temperaturze ok 49 stopni, a właśnie taka jest w Bagno Vignoni. I na tym przekonaniu miasteczko przez wieki budowało swoją reputację, przyciagając sławne i mniej sławne postaci. A skoro byli tam Etruskowie i Rzymianie, to pozostawili po sobie wiele śladow, ktore wprawiaja w zachwyt archeologów i wielbicieli starożytności.
W basenie w rynku nie wolno się kąpać, być może w celu odstraszenia potencjalnych kąpielowiczów stoi w nim raczej brzydka srebrna rzeźba. Ma zapewne coś symbolizować, może lawę z wulkanu (ale czemu jest srebrna), a może dodawać urody rynkowi. Jeżeli to było zamierzeniem władz miasteczka, to się nie udało. Srebrne cudo w otoczeniu malowniczych domków wyglada głupio. Pomijając srebrną konstrukcję, plac jest uroczym miejscem z restauracjami i barami otwartymi również w porze lunchu.
Woda spływająca z basenu kieruje się w stronę stromego zbocza Parco dei Mulini. Tam spada i tworzy wodospad. Na górze można podziwiać ruiny młynów (stąd nazwa Park Młynów) i moczyć stopy w gorących strumieniach smażąc się dodatkowo w słońcu. Drzewek w parku jak na lekarstwo, więc trudno tam o cień. W miasteczku jest (lub są) profesjonalne SPA oferujące wszelkie zabiegi upiększające.
Jak wspomniałam na początku niektóre termy w Toskanii sa bezpłatne, więc żeby posiedzieć w pełnej minerałów wodzie wystarczy skorzystać z naturalnego basenu na świeżym powietrzu, tak jak my to zrobiliśmy. Zeszliśmy poniżej miasta, jest tam ubita ścieżka. Po krótkim spacerze znaleźliśmy pierwszy duży zbiornik z mleczno-niebieską wodą. Wyglądający jak wielka sadzawka stojącej wody pokrytej liśćmi, nawet jeżeli jest to woda termalna, nie zachęcał do kąpieli.
Nieco wyżej jest nieco mniejszy staw; ten był pełen ludzi, ale znaleźliśmy miejsce, żeby spędzić trochę czasu pluskając się w dobroczynnych minerałach. Nie wiem, czy wystarczająco dużo, aby wygładzić moją skórę i np. wzmocnić włosy, ale i tak było miło. Dno basenu pokrywa błoto o wysokiej zawartości pierwiastków. Suche błoto to glinka, którą używa sie jako maseczek, lub do ich produkcji. Zazwyczaj trochę kosztuja, a tu voila! Za darmo i można się w nich wytaczać i obłożyć glinką. Miejscowi doceniają wody termalne i pokryci czeniejącą glinką oblegali brzegi jeziorka.
Ponieważ miejsce stawało się coraz ludniejsze, postanowiliśmy zbadać kolejne termy w Toskanii i przenieść się do Bagni San Filippo. Po 30 minutach jazdy dotarliśmy na miejsce.
Bagni San Filippo.
Ukryte w lesie Bagni San Filippo jest o wiele większe, bardziej zatłoczone i moim zdaniem ładniejsze.
Jak inne termy w Toskanii, również Bagni San Filippo jest znane od czasów rzymskich i tam też można odwiedzić zwykłe SPA, tzn takie, za które się płaci. San Filippo to mała wioska; zaparkowaliśmy na bezpłatnym parkingu (niektóre miejsca parkingowe nie są darmowe) i wyruszyliśmy do gorących źródeł. Wiedzie do nich ścieżka. Źródło termalne w San Fillippo jest długie, ale pierwsze baseny znajdują się tuż na początku drogi, a że nie było w nich miejsca, poszliśmy dalej.
Mniej więcej w połowie ścieżki zobaczycie białego wieloryba. Taką wdzięczną nazwę nosi skała, a właściwie formacja powstała z naciekającego wapnia i osadzających się minerałów. Wieloryb jest wielki i spływają z niego male wodospady. Po formacji nie wolno chodzić; ponoć zakazy są po to, żeby je omijać, więc hasało po nim mnóstwo ludzi.
Zatrzymaliśmy się nieco dalej i rozpoczęliśmy polowanie na miejsce w zatłoczonym źródle, a może nawet na zajęcie małego basenu tylko dla siebie. Nie tylko ja miałam taki zamiar. Wyścigi trwały w najlepsze, kiedy po kilku minutach wskoczyłam do niezauważonej przez nikogo mini-termy z moim prywatnym mini-wodospadem. Nie cieszyłem się swoją własną przestrzenią długo, ale to nie miało znaczenia. Miałem najlepsze miejsce w stawie, z wodą spływającą mi po plecach. Spędziłam tam może 2 godziny i był to bardzo przyjemny czas. Myślę, że był to jeden z najprzyjemniejszych momentów „nicnierobienia”. Czyste lenistwo i relaks, czyli tak, jak czasem być powinno. Woda w termie ma 48 stopni niezależnie od pory roku.
Bagni San Fillippo to fajne miejsce; samo źródło to raczej płytka rzeka z mini-wodospadami i licznymi mniejszymi i większymi basenami. Termy w Toskanii nasycone są minerałami, więc woda może nieco śmierdzieć siarką, tak jak w San Filippo, ale kto przejmowałby się delikatnym odorkiem, kiedy można poleniuchować w ciepłym źródełku.
Termy w Toskanii to fajny pomysł na spędzenie dnia i coś innego, niż bieganie po urokliwych i podobnych jedno do drugiego miasteczkach tego regionu.
Termy w Toskanii i praktyczne uwagi:
- Jeśli chodzi o jedzenie – przynieś własne i zrób sobie miły piknik albo zjedz w którejkolwiek z restauracji.
- darmowe termy w Toskanii są miejscami publicznymi, ale nie ma tam żadnej infrastruktury, jak na przebieralnie, więc albo przyjedż już w kostiumie kąpielowym, albo weź duży ręcznik, aby łatwiej się przebrać.
- Nie ma tam ratowników i dobrze jest zachować zdrowy rozsądek, mimo że oba kąpieliska są płytkie.
- Droga do Bagno Vignoni jest łatwa, ale Bagni San Filippo to pagórkowaty teren. Wygodne sandały/buty, a nie klapki, są lepszym wyborem.
- Zabierz ręcznik i krem do opalania. Podczas gdy Bagni San Filippo znajduje się w lesie, Bagno Vignoni jest odsłonięte i ciężko znaleźć tam cień.
- I pamiętaj – termy w Toskanii na ogół są zatłoczone.