Wyspa Procida to mniej znana siostra słynnej Capri, położona bliżej Neapolu. Spokojną wówczas Procidę odwiedziam po raz pierwszy 10 lat temu i po takim czasie pewnego pięknego październikowego dnia wróciłam zobaczyć, czy coś się zmieniło. A i owszem, zmieniło. Ale zanim wybraliśmy się na wyspę wpadliśmy do Benewent (Benevento), który ma reputację eleganckiego i innego niż reszta miast w Kampanii.
Noc przez wizytą na wyspie spędziliśmy w Pozzuoli w tanim i przyzwoitym hotelu. Rano wymeldowaliśmy się dość wcześnie, mimo że prom był o 10. Z powodu przepięknej październikowej niedzieli Mauro przewidywał, że wyspa Procida, a także inne wyspy, mogą być popularne, co oznacza tłumy w porcie i kolejki po bilety. I miał rację.
Krótka historia o parkingu.
Znalezienie miejsca do parkowania, tym bardziej darmowego, we Włoszech to zawsze wyzwanie, zwłaszcza, że południowcy nie lubią za parkingi płacić. Dlatego też, gdy poprzedniego wieczoru znaleźliśmy darmowy parking niedaleko portu, Mauro był wniebowzięty. Rano natomiast w tym samym miejscu czekał na nas czarny (ale nie jest to regułą) samozwańczy parkingowy. To powszechna praktyka na południu Włoch. Na bezpłatnych miejscach postojowych nagle pojawiaja się ktoś, kto za niewielką opłatą „pozwala” ci zaparkować. Jest to oczywiście nielegalne.
Stopa bezrobocia na południu jest wysoka i ludzie próbują zarobić trochę pieniędzy, ale szczerze mam to gdzieś. Tym bardziej, że bardzo często to wymuszanie opłat jest powiązane z mafią, a nawet gdyby nie było, to darmowe znaczy darmowe. Włosi generalnie płacą nielegalnym dozorcom, a potem narzekają. Mnie widok pana bardzo zirytował; wymieniłam z nim kilka niemiłych zdań, po czym zaparkowaliśmy i poszliśmy do portu.
Mauro nieco się martwił, że coś może się w samochodzie 'przypadkiem’ zepsuć, więc zasugerowałam poskarżenie się policjantom w porcie. I co policja na to? Nic. Policjanci wzruszyli ramionami, stwierdzili, że wiedzą o tym i poradzili przeparkować samochód w pobliżu portu. Tak zrobiliśmy. Samozwańczemu parkingowemu nie daliśmy ani grosza; gdy wyjeżdżaliśmy, rzucał bluzgi i małe kamienie w naszą stronę. Tak więc jak zobaczycie na darmowym postoju gościa, który chce od Was kasę, macie dwa wyjscia: albo zapłacić, albo zostawić samochód w innym miejscu.
Wyspa Procida – jak się tam dostać
Jak na wszystkie wyspy: promem, wodolotem, albo innym środkiem morskiego transportu z Neapolu, Pozzuoli, Ischii, Capri – czyli najbliżej położonym miejsc. Można też dopłynąć z Costiera Amalfitana, ale w tym wypadku podróż jest dłuższa. Wszystkie promy przyplywaja do głównego portu Procida.
W Neapolu promy kilku operatorów odprawiane są z portu Molo Beverello. W zależności od przewoźnika czas podróży może być różny, ale generalnie trasa Neapol – wyspa Procida zajmie około godziny. Pamiętajcie, że niektóre promy płyną dalej, więc dobrze jest słuchać kominikatów.
Z Ischii prom startuje z Ischia Porto lub Casamicciola, a rejs trwa około 20-30 minut i również w tym wypadku wyspa Procida nie musi być miejscem docelowym. Droga powrotna z powodu prądów wokół Zatoki Neapolitańskiej jest nieco dłuższa.
My wybraliśmy się z Pozzuoli, dotarcie do Procidy zajęło 30 min. Bilety można kupić w kasie w porcie, lub tutaj. Popołudniowe powroty do Pouzzoli był wyprzedane, więc musieliśmy wrócić do Neapolu. Dlatego też warto zaopatrzyć się wcześniej w bilety, zwłaszcza w pełni sezonu i uniknąć takich niespodzianek.
Odwiedziliśmy Procidę w październiku i prom był zapakowany pasażerami. Sądziłam, że większość płynie na Capri, jak to było 10 lat temu; wtedy na promie byli niemal sami obcokrajowcy i na Procida wysiadło może z 10 osób włącznie ze mną i moim ex-mężem. Tym razem było zupełnie inaczej. Sądzę, że 99% podróżnych na promie to Włosi i z 95% wysiadło w porcie Procida.
Wyspa Procida – trochę historii
Jak przez większość terenów obecnej Italii również przez Procidę przewalily się różne plemiona/narodowości i wyspa przechodziła z rąk do rąk. Zdaniem archeologów wyspa Procida była już zamieszkała w XVI – XV wieku p.n.e. Około VIII wieku p.n.e. Greccy osadnicy skolonizowali wyspę, która następnie zajęli Rzymianie, dzięki czemu Rzymska elita miała gdzie wypoczywać i oddawać się rozlicznym rozrywkom.
Kolejna nacja/plemię które wzięlo ostrowie we władanie to Goci; potem wyspa Procida została zajęta przez z Cesarstwo Rzymskie Wschodzie rzadzące nią i użerające się z częstymi najazdami piratów saraceńskich do XI w.
Od połowy XIII do początku XIV w zainstalowali się tam Normanowie, władając przy okazji znaczną częścią południowych Włoch. W połowie XV wieku, wyspa Procida wraz z Neapolem i południem Włoch była rządzona przez Aragończyków. Od końca tego samego wieku przez mniej więcej kolejne 300 lat Procida była częścią Imperium Hiszpańskiego.
Następnie wyspa przeszła na krótki czas pod rządy austriackie, a potem ponownie znalazła się pod koroną hiszpańskiej rodziny Burbonów.
Czas wojen napoleońskich to władza Francuzów, aż w końcu w 1860 roku wyspa Procida została wchłonięta przez nowe państwo włoskie.
Po krótkiej historii nieco liczb: powierzchnia Procidy to niecałe 4,1 km², jej bardzo poszarpana linia brzegowa ma 16 km. Wzgórze Terra Murata o wysokości 91m jest najwyższym punktem na wyspie.
Jak się poruszac po wyspie
Procida jest mała, więc najlepiej wykorzystać własne nogi. Wprawdzie znajduje się ona na obszarze aktywności wulkanicznej i jest górzysta, a to o oznacza, że ulice wyspy biegną w górę i w dół, więc oczywiście jest tam dużo schodów. Mi to jednak nie przeszkadza, bo lubię chodzić. Przy szybkim tempie Procidę na całej długości można przemaszerować w nieco ponad godzinę.
Minibusy: 10 lat tej opocji transportu nie było; fajnie, ze teraz jest. Busy operuja na 4 liniach i startują co 30 min z portu Marina Grande. 60-min bilet kupiony w barze, kiosku, czy Caremar ticket office kosztuje €1.20; €1.40 jeżeli kupiony od kierowcy.
Taksówki znajdziecie w porcie, gdzie jest ich postój. Ceny mogą być różne w zależnosci, czy to sezon czy nie, dlatego warto zapytać przed skorzystaniem, ile będzie kosztowała usługa.
Rowery: Na wyspie są wypożyczalnie rowerów, więc zwiedzanie Procidy na rowerach to też fajna opcja.
Wyspa Procida – co zobaczyć:
Moje piersze wrażenie po 10 latach było takie, że port bardzo się zmienił. W porównaniu z moją pierwszą wizytą, jest tam wypożyczalnia rowerów, mnóstwo kawiarni i napisów po angielsku. Są też minibusy, które zapewniają transport po wyspie, co jest świetnym pomysłem. I dużo więcej sklepów dla turystów. To, że wyspa Procida przeżywa boom turystyczny było widać na pierwszy rzut oka. Oczywiscie nie warto spędzać całego dnia w porcie, więc gdzie się wybrać:
Centralna część wyspy to Ciraccio i Piazza Olmo, z której wychodzi wiele małych uliczek prowadzących do różnych ciekawych miejsc do odwiedzenia, takich jak kościół św. Antoniego, na Via Vittorio Emanuele II. Na Via Cavour, za kościołem, można zobaczyć lokalny cmentarz.
Marina Corricella jest najstarszą i absolutnie uroczą wioską rybacką Procidy. Z odbijającymi się w morzu ułożonymi w kształcie amfiteatru kolorowymi domkami, zielonymi i niebieskimi sieciami leżącymi na nabrzeżu i calkowitym brakiem pojazdów Marina Corricella to taki trochę inny świat. Architektura w siedemnastowiecznym porcie wioski jest super: przeplatają się tam łuki, kopuły, okna, schody, tarasy i wielokolorowe fasady domów. W Marina Coricella są bary i restauracje, więc można tam relaksująco spędzić czas.
Do Marina di Corricella dotrzecie pieszo lub autobusem/taksówką:
Pieszo: Przejdź wąskimi uliczkami Via Vittorio Emanuele, Via Principe Umberto, Piazza dei Martiri i San Rocco lub inną wąską ulicą via Bernardi Scotti Galletta. Odległość od Via Roma wynosi około 1 km. Autobus: linia C2 EAVBUS, która dociera do San Rocco; do Marina di Corricella jest zaledwie rzut beretem.
Terra Murata to najwyższy punkt, a także historyczne i kulturalne centrum wyspy, z przepięknym widokiem na Zatokę Neapolitańską. Do Terra Murata trzeba się wdrapać stromym podejściem.
Wieś Terra Murata, z powodu swojego strategicznego położenia była pierwszym zamieszkanym ośrodkiem na wyspie i miała dwie bramy wjazdowe. Skupisko domów na wyspie nazywało się Terra Casata i w czasie najazdu Saracenów właśnie tam mieszkańcy chronili się właśnie tam przed zabójczymi gośćmi. W połowie XVI w La Terra została wyposażona w system obronny z murami i wieżami strażniczymi, a następnie przemianowana na Terra Murata.
W centrum wioski znajduje się Palazzo d’Avalos, który w swojej historii był czasami Pałacem Królewskim, a od 1830 r więzieniem. W 1988 cytadela została zamknięta; obecnie Palazzo d’Avalos można zwiedzać z przewodnikiem. Jako, że nie mieliśmy biletów, a poza tym były tam dzikie tłumy, obejrzeliśmy cytadelę z zewnątrz
Podobnie było z kościołem Santa Maria delle Grazie Incoronata; z powodu bardzo długiej kolejki nie dostaliśmy się do środka, ale że widziałam go 10 lat temu, więc niespecjalnie żałowałam. Zresztą widok z placu przy kościele na morze, Corricella i Terra Murata jest ciekawszy, niż kościół w środku.
San Michele Arcangelo jest niewątpliwie religijnym centrum wyspy. Tysiącletnie (XI w) benedyktyńskie opactwo wznosi się ok.91 metrow nad poziomem morza. Najstarsza część budynku pochodzi z XV wieku; jednak istnieją zapisy historyczne z 1026 roku wskazujące na istnienie klasztoru w tym miejscu.
Opactwo San Michele Arcangelo jest jednym z najbardziej prestiżowych i najbogatszych kościołów w południowych Włoszech, posiadające w swoich zbiorach bibliotecznych księgę z 1534 roku.
Kolejnym miejscem z długą historią jest Klasztor Santa Margherita Nuova leżące połowie drogi między wioską Corricella i Terra Murata. W XVI wieku dominikanie przenieśli się tam z powodu najazdów Saracenów. Po poważnych uszkodzeniach w latach 50-tych XX klasztor jest wciąż w trakcie renowacji.
Otwarte w 2011 r Muzeum Dom Grazielli znajduje się na drugim piętrze Palazzo della Cultura w Terra Murata. Motywacją do powstania muzeum było tragiczne międzynarodowe love strory. Otóż pewnego pięknego dnia w 1811 r pochodzący z arystkoratycznej rodziny 21-letni francuski poeta i pisarz Alphonse De Lamartine przybył do Włoch; przez 14 miesięcy wyspa Procida była jego domem; tam też zakochał się w miejscowej sierocie Grazielli
W 1849 roku Lamartine opisał historię swojej miłości w miłosnej noweli 'Graziella’, oczywiście naginając nieco historię. W jego powieści Graziella jest córką miejscowego rybaka, u którego Lamartine zatrzymał się na wyspie.
Przecudnej urody, naiwnie prosta dziewczyna wywołuje u Francuza gwałtowne bicie serca i motyle w brzuchu. Czując nawałę uczuć do Grazielli, Alphonse porzuca swoj wyrafinowanie francuski styl (włącznie z garderobą) i postanawia stać się częścią prostego życia i lokalnej kultury. Czas na wyspie upływa zakochanemu Francuzowi na spotkaniach z Graziellą, wspólnej pracy i czytania listów miłosnych. Tę sielankę przerywa jego niespodziewany wyjazd do Francji. Alphonse przyrzeka ukochanej, że wróci do niej tak szybko, jak to możliwe. Usychająca z tęsknoty Graziella zachorowała na – nomen omen – suchoty, czyli gruźlicę. Czując, że umiera, wysłała mu pożegnalny list z pasmem swoich włosów.
200 lat po zakończeniu śmiertelnego romansu stowarzyszenie „La casa di Graziella” postanowiło otworzyć muzeum, którego misją jest promowanie lokalnej historii i kultury oczami Grazielli – dziewczyny, która umarła z miłości.
Faro znajduje się za portem Marina Grande i oferuje oszałamiającą panoramę morza i okolicznych wybrzeży. Wyspa Procida ma swój symbol właśnie tam – Faro di Procida, czyli starożytną latarnię morską z XVI wieku. Faro jest super miejscem na długie spacery wzdłuż wybrzeża, podziwianie niebieskiego morza i oddychanie świeżym powietrzem.
Wyspa Vivara
Od 2002 przemianowana na rezerwat przyrody, wyspa jest obecnie zamknięta dla zwiedzających, ale kiedy będzie otwarta (od maja do października) koniecznie ją odwiedzcie. Będąca pozostałością krateru wulkanicznego Vivara ma powierzchnię 34 ha i kształt półksiężyca. Jest poza tym smakowitym kąskiem dla wielbicieli natury z powodu roślinnej różnorodności i królików. Dzikie króliki są pamiątką po królu Neapolu Karolu Burbonie, który chcąc polować, założył na wysepce farmę tych zwierząt. Po królu został jedyny na wyspie budynek zbudowany przez księcia De Guevarę, który stał się „Bourbon Hunting Lodge” i hasające do dziś po wyspie króliki.
Vivara jest połączona z przylądkiem Santa Margherita (Marina Chiaiolella) mostem, który można pokonać tylko pieszo.
Jako, że wyspa Procida była pełna ludzi, postanowiliśmy odwiedzić plaże.
Geologicznie Procida powstała w wyniku wybuchu czterech wulkanów, obecnie uśpionych i zatopionych.
Wyspa Procida – gdzie na plażę.
Plaże na wyspie są małe i piaszczyste z ciemnawym powulkanicznym piaskiem. Dotarliśmy do 2 z nich, a ponieważ dzień był ładny, spędziliśmy trochę czasu mocząc stopy w wodzie i wylegując się na słońcu. Wyspa Procida idealnie nadaje się do lenistwa.
Plaża Ciraccio (Chiaiolella) oddzielona od plaży Ciracciello osuwiskiem skalnym jest fajna, cicha i przez cały dzien oświetlona slońcem. Do Ciraccio dotrzecie w 15 min z Marina Grande autobusem L1 lub L2. Ukształtowanie terenu pozwala na schowanie się w cieniu, woda jest fajna i przejżysta, można tam wpożyczyć kajak albo rower wodny. Świetne miejsce. Wiśnienką na torcie jest Ischia, którą widać z plaży.
Ciraceillo z kolei to najdłuższy odcinek piasku na całej wyspie, dlatego też są tam bary. Ciraceillo oferuje płatną i bezpłatną plażę.
Spiaggia di Silurenza leży mniej więcej 5 min na piechotę od portu Marina Grande, wzdłuż Via Roma (strona Grotte). Jak na większości plaży możesz zapłacić za leżak, lub za darmo wylegiwać się na swoim reczniku. Plaża oferuje przyzwoitą infrastrukturę, dlatego też jest popularna, szczególnie wśród rodziców z dziećmi.
Plaża Chiaia, położona w pobliżu Marina di Corricella – możecie dojechać autobusem L1 albo L2 z Marina Grande. Po ok 10 minutach wyskoczcie na przystanku w pobliżu budynku w kolorze ochry ze ścieżką prowadzącą w dół na plażę. Chiaia znajduje się w zatoce z pięknym widokiem na morze i Półwysep Sorrento. Jest świetna dla rodzin z dziećmi – woda jest przyjemna i płytka, a także są tam bary i restauracja La Conchiglia, która znajduje się bezpośrednio na samej plaży.
Pozzo Vecchio lub Spiaggia Il Postino – dotrzecie do niej na piechotę z portu; droga zajmuje około 30-40 minut. Dojedziecie też autobusem linią C1 wysiądź na przystanku „Cimitero” (wyjście na plażę znajduje się tuż za cmentarzem). Pozzo Vecchio to najbardziej znana plaża, zapewne z powodu związku z filmem „Il Postino”, którego niektóre sceny były tam kręcone. Pozzo Vecchio jest małe i żwirowe, otoczone klifami, z cichą i relaksującą atmosferą. Woda tutaj jest niesamowicie czysta i turkusowa, idealna do pływania i nurkowania. Zostańcie tam do późnego popołudnia/wieczora to obejrzycie kolorowy spektakl w wykonaniu zachodzącego słońca.
Gdzie zjeść:
Czas leciał, więc dość późno (jak na Włochy) przypomnieliśmy sobie o lunchu. Mauro, jak to typowy Włoch, musiał porównać menu wszystkich możliwych restauracji. W końcu zjedliśmy późny lunch w Ristorante L’ Approdo w pobliżu Marina Grande. Wyspa Procida słynie z ryb i owoców morza, ale można znaleźć inne dania. Wyspa Procida, jak reszta tej części Kampanii to cytryny, więc makarony z dodatkiem cytryny często można znaleźć w menu lunchowym i obiadowym. Takoż różnorodne desery i słodycze na bazie cytryny dostępne w barach i kawiarniach. Warto tych lokalnych specjałów spróbować.
Powrót do Neapolu – unikajcie, jeżeli zatrzymaliście się w Pozzuoli.
Prom do Neapolu był około 17:30; czekając na statek obserwowaliśmy rosnący tłum ludzi czekających na transport. Wyglądało to na oblężenie portu.
Jeśli kiedykolwiek byłeś w (południowych) Włoszech, to być może wiesz, że Włosi nie są najbardziej uprzejmymi ludźmi na świecie. Rzadko stoją w kolejce, pchają się,rzucają do wejścia/wyjścia itp. Dość irytujące. Zaokrętowanie/zapromowanie wyglądało jak ewakuacja ludzi ze strefy działań wojennych. Wszyscy naciskali, żeby wejść na prom i zająć miejsce. Nie pierwszy raz widzę Włochów na pokładzie (np. samolotem) i zawsze jest tak samo. W każdym razie wsiedliśmy i mieliśmy szczęście, bo miejsca też udało się nam znaleźć.
Prom do Neapolu płynął 1,30 godziny, więc ok, ale musieliśmy też wrócić do Puzzuoli, bo tam był samochód. I to było całkiem zabawne.
Zdecydowanie uważam, że Włochy są tylko dla zmotoryzowanych/turystów. Nie chcę ciągle narzekać na brak informacji, znaków czy transportu publicznego, ale będę. Nie mogliśmy znaleźć miejsca, w którym odjeżdżał autobus do Pouzzoli. Teoretycznie przystanek był w porcie, ale nikt nie wiedział gdzie, nie było żadnych oznaczeń, a zapytana o to obsługa portu odsyłała nas z miejsca do miejsca. Biegaliśmy tam i z powrotem pytając ludzi o autobus, w końcu zdecydowaliśmy się na pociąg (Circumvesuviana), ale jechał ze stacji oddalonej o 8 km od portu. Jak na zlość nie było taksówek. Szliśmy/biegliśmy jak szaleni; to był ostatni pociąg. Alleluja, udało się. Dotarliśmy do Puzzuoli i pojechaliśmy z powrotem do Manfredonii.